Nagle, gdy spojrzałam na wyświetlacz zdziwiona zauważyłam, że dzwoni policja.
Zdziwiona odebrałam telefon, komendant policji poprosił do telefonu Anię. Szybko pobiegłam ją obudzić, gdyż nie wiedziałam o co chodzi.
- Dzień dobry- powiedziała Ania
- Dzień dobry, niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości. Pani rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
- Że, co? Ale jak to się stało? Przecież wczoraj z nimi rozmawiałam i było wszystko w porządku.
- Około 1 w nocy doszło do wypadku, samochód osobowy pani rodziców wjechał na niestrzeżone tory kolejowe i przez nieuwagę pani ojca wjechali prosto pod pociąg.
- Dobrze dziękuje za informację, do widzenia- zauważyłam, że Ania ledwo co oddychała. Podeszłam do niej, przytuliłam ją mocno i zapytałam się ‘’co się stało ?’’
- Moi rodzice- mówiła przez łzy, zginęli w wypadku samochodowym…
<oczami Ani>
Przez moment nie mogłam złapać oddechu.. Nie wierzyłam w to co się stało. Byłam zdruzgotana, wiedziałam, że muszę zadzwonić do mojego ‘’ukochanego’’ braciszka. Gdy się otrząsnęłam wzięłam telefon i wybrałam numer do Neymara. Po 2 sygnałach usłyszałam jego głos:
- Cześć- powiedziałam niepewnie.
- Hej, coś się stało, że dzwonisz?
- Tak, nasi rodzice nie żyją…
- Żartujesz sobie ?
- Nie, mówię całkiem poważnie..
- Ale jak? Gdzie? Kiedy?
- Zginęli śmiercią tragiczną na niestrzeżonym torze kolejowym.
< oczami Neymara>
Gdy usłyszałem to od siostry nie wiedziałem co zrobić, od razu zakończyłem rozmowę, i szybko spakowałem swoją walizkę i kupiłem bilety do Polski. Na szczęście najbliższy lot był za 2h więc szybko pożegnałem się z Karoliną, wziąłem mojego synka i ruszyliśmy taksówką na lotnisko.
<oczami Ani>
Nagłe rozłączenie się Neymara bardzo mnie zaskoczyło. Nie miałam pojęcia o co chodzi.
4 godziny później …
Siedziałam w salonie oglądając zdjęcia rodziców. Przy tym uraniając łzy. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie miałam ochoty nikogo widzieć, więc poprosiłam Klaudię, żeby otworzyła drzwi.
<oczami Klaudii>
Po otwarciu drzwi stanęłam jak wryta. Nie umiałam wydusić z siebie, żadnego słowa. Przed drzwiami stał…
Tak właśnie on, brat Ani z synkiem. Ruchem ręki wskazałam, aby udali się do środka. Znaliśmy się troszkę z Neymarem. Wzięłam Davida do swojego pokoju wraz z jego walizką. Tam rozebrałam go z kurtki, gdyż był deszczowy dzień. Rozpakowałam mu walizkę i zaczęłam się z nim bawić.
Nagle mały przystojniaczek zaczął rozmowę:
-Ćoca Klaududia
- Masz ochotę na soczek?
- Tiak popiosię pomanańczowy.
- Zaraz Ci przyniosę, a ty tu grzecznie poczekaj.
Schodząc na dół zauważyła, że…
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;)
Niestetyy nie było 3 komentarzy no ale cóż..
Smutno nam trochę..
Wyświetlenia są, a komentarzy brak, mamy nadzieję, że to się zmieni.
Pozdrawiamy ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz